Nowy sezon na nowym koniu. Suzuki DL
650 V-Strom chodził mi po głowie właściwie od początku mojej
przygody z motocyklami. Niestety, w pierwszym jej etapie
powstrzymywał mnie aspekt finansowy. Konsekwentne zbieranie do
słoiczka przyniosło jednak efekt i wreszcie jest.
Pierwsze wrażenia bardzo pozytywne.
Potężna maszyna, kawał motocykla. Bardzo wygodne podróżowanie.
Motocykl kupiłem od pierwszego
właściciela w Polsce, który miał go od pięciu lat (w 2014 roku
był sprowadzony do kraju) i przejechał nim 50 tys. Obecnie licznik
wskazuje 90 tys. Czy to dużo? Zależy jak na to patrzeć. Moto jest
z 2010 roku, więc najechane ma ok. 10 tys. rocznie. Wydaje się, że
to realny przebieg. Wyposażone jest m.in. w niezbędny dla mnie
kufer centralny (mega duży), grzane manetki, gmole chroniące w
razie upadku, deflektor przedłużający szybę, abs, na którym mi
zależało, olejarkę łańcucha.
Maszyna może nie tak lubiąca szutry
jak KLE 500, ale na moje potrzeby myślę, że da radę. Za to na
szosie bajka. Bardzo wygodny, dość oszczędny, chętny do
pokonywania kilometrów. Nic tylko planować kolejne wypady i
jeździć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz