niedziela, 1 grudnia 2013

W poszukiwaniu willi towarzysza Gierka

 W ostatni weekend wakacji wybraliśmy się wraz z Norbertem na krótki wypad. Głównym celem naszej wycieczki były ruiny willi Edwarda Gierka. Po krótkim szperaniu w necie oraz z informacji od znajomego, do planu dodałem jeszcze: nieczynne lotnisko wojskowe w okolicach Nowego Miasta nad Pilicą, bunkry w Konewce i Jeleniu oraz Kościół św. Idziego w Inowłodzu.
Spotykamy się ok. godz. 8 przed moim domem. Norbert chwali się nowo zakupioną kurtką motocyklową. Cieszy mnie to, bo widzę, że moje ględzenie o ciuchach nie idzie na marne. Zostały jeszcze tylko spodnie, ale spokojnie, i do tego dojrzeje.:)
Po wymianie kilku zdań ruszamy w stronę Janek, skąd "siódemką" kierujemy się na Grójec. W tym miejscu opuszczamy trasę szybkiego ruchu i przenosimy się na lokalne drogi. Chłoniemy przyjemność z jazdy wśród pól, sadów i wiosek. Wreszcie docieramy do Nowego Miasta nad Pilicą.




Stąd kierujemy się na byłe lotnisko wojskowe. Rozprostowujemy kości krótkim spacer po opuszczonym obiekcie, Nie spędzamy tu jedna dużo czasu, ponieważ czekają nas kolejne atrakcje.








Ruszamy w stronę głównego celu podróży. Jest mały, właściwie znikomy ruch. Pogoda dopisuje. Nie pada, choć się na to zanosiło. Czasem nawet pojawia się słońce. Po prostu wspaniałe warunki na podróż motocyklem. A do tego niesamowite okoliczności przyrody. Nic tylko cieszyć się jazdą.












Po dotarciu na miejsce, kręcimy się po lesie, wjeżdżamy w różne dróżki, rozglądamy się dookoła, ale nie możemy natrafić na pozostałości po willi I sekretarza KC PZPR. Spodziewałem się, że mogą być z tym problemy, ponieważ takie informacje znalazłem w necie, ale liczyłem na to, że jednak będziemy mieli szczęście. W końcu decydujemy się na dotarcie do bunkru w Konewce, gdzie dopytamy o wskazówki. Jak się okazało, był to bardzo dobry ruch, ponieważ od pana sprzedającego bilety w muzeum dowiedzieliśmy się, że pozostałości po willi zostały zburzone i wywiezione. Nie ma już czego oglądać. Wielka szkoda. Trochę żeśmy się spóźnili. To nie może nam jednak zepsuć wycieczki. Kupujemy zatem bilety i zagłębiamy się w czeluściach bunkru. 



Przy wejściu zlokalizowana jest wystawa zgromadzonych eksponatów, na której można obejrzeć wiele ciekawych przedmiotów. 


















Budowa schronu ukończona została w 1941 roku. Obiekt ma długość 380 m. Oprócz głównego pomieszczania można również zwiedzić schrony techniczne: hydroforni, kotłowni i elektrowni, z której do schronu kolejowego można przejść pod ziemią do schronu kolejowego 80-cio metrowym odcinkiem kanałów technicznych, schron studni głębinowej, chłodnica wody, zbiornik paliwa. Niezbędne wyposażenie zwiedzającego to latarka. Przydadzą się również kalosze.










Po kilkunastu minutach zwiedzania, przeciskania się przez różne wąskie przejścia, schylania się w niskich pomieszczeniach, brodzenia w wodzie wychodzimy na zewnątrz, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Bunkier robi spore wrażenie. Fajnie, że ktoś się tym zajął i ocalił od zapomnienia i zniszczenia.












Jeszcze tylko posłucham marudzenia Norberta, jak to pobrudził sobie swoją nową, piękną kurtkę i możemy ruszać dalej. W kilka minut docieramy do Spały, gdzie tankujemy nasze motóry i szutrową drogą przebijamy się do Jelenia. Tutejszy bunkier jest z kolei niezagospodarowany. Dzięki temu można wjechać do środka. Fajne wrażenia akustyczne. W okolicy są również pozostałości po mniejszych obiektach.








Teraz już prosto jedziemy do Inowłodza, gdzie trochę "na nosa" docieramy  do Kościoła św. Idziego. Świątynię wybudowano w 1082 roku. Położona jest na wzgórzu, z którego rozpościera się piękny widok na meandrującą w dolinie Pilicę. Kościół niestety jest zamknięty, więc oglądamy go tylko z zewnątrz.







Tutaj następuje kres naszej wycieczki. Ruszamy w drogę powrotną. Jeszcze tylko jemy obiad w barze nad Pilicą (swoją drogą wybór miejscówki nie był zbyt dobry) i bocznymi drogami, pośród lasów i pól, docieramy do S8, która już prościutko (nuda) doprowadza nas do Warszawy. 
Mimo, że główny cel podróży, czyli zwiedzenie pozostałości po wilii Gierka, nie został osiągnięty, to wypad trzeba uznać za naprawdę udany. Pogoda dopisała, zobaczyliśmy kilka ciekawych miejsc, nawinęliśmy kilkaset kilometrów.