niedziela, 14 lipca 2019

niedziela, 7 lipca 2019

Wypad do Krynicy Morskiej


Pierwsza wycieczka na nowym sprzęcie i...a co? Sprawdzimy w trasie, długiej trasie. Dawno nie byłem nad morzem. Pomysł do głowy wpadł mi w czwartek, a już w sobotę byłem w drodze. Pogoda jakoś super nie zachęcała do wycieczki, ale grunt, że nie pada. Wiem, wiem, Krynica Morska leży nad zatoką, ale dla mnie to taka mała namiastka morza. Cel jasno określony, trasa zaplanowana bez pośrednich atrakcji. Jednak nie byłbym sobą, gdybym gdzieś nie zboczył na chwilę.






Droga minęła dość spokojnie. Leciałem siódemką, więc widoków bardzo nie było. Jednak chciałem jak najszybciej dostać się do miejsca przeznaczenia. I tak też tak było. Moto sprawdziło się celująco. Na większe przemyślenia przyjdzie jeszcze czas. Na razie za mało kilometrów, żeby oceniać zakup. Póki co jestem zadowolony, a to najważniejsze. Jednak różnica 20 lat w technice to całe wieki. Oczywiście nie narzekam na KLE, bo to jednak troszkę inne motocykle.







Tam gdzieś w oddali podobno kończy się Polska. Tego dnia nie było chęci na dłuższy spacer, ale z pewnością trzeba będzie nadrobić tę zaległość. Przyszłość pokaże czy i kiedy będzie dane wrócić.





Nowa maszyna


Nowy sezon na nowym koniu. Suzuki DL 650 V-Strom chodził mi po głowie właściwie od początku mojej przygody z motocyklami. Niestety, w pierwszym jej etapie powstrzymywał mnie aspekt finansowy. Konsekwentne zbieranie do słoiczka przyniosło jednak efekt i wreszcie jest.
Pierwsze wrażenia bardzo pozytywne. Potężna maszyna, kawał motocykla. Bardzo wygodne podróżowanie.



Motocykl kupiłem od pierwszego właściciela w Polsce, który miał go od pięciu lat (w 2014 roku był sprowadzony do kraju) i przejechał nim 50 tys. Obecnie licznik wskazuje 90 tys. Czy to dużo? Zależy jak na to patrzeć. Moto jest z 2010 roku, więc najechane ma ok. 10 tys. rocznie. Wydaje się, że to realny przebieg. Wyposażone jest m.in. w niezbędny dla mnie kufer centralny (mega duży), grzane manetki, gmole chroniące w razie upadku, deflektor przedłużający szybę, abs, na którym mi zależało, olejarkę łańcucha.

Maszyna może nie tak lubiąca szutry jak KLE 500, ale na moje potrzeby myślę, że da radę. Za to na szosie bajka. Bardzo wygodny, dość oszczędny, chętny do pokonywania kilometrów. Nic tylko planować kolejne wypady i jeździć.